Dwór w Szelejewie
5 października 1937, godzina 17.43
- Czy nie uważasz kochanie, że jest to zbyt niebezpieczne? - Paulina Englisch von Popparich podeszła do męża i z troską spojrzała mu w oczy. – Myślisz, że można zaufać temu człowiekowi?
Przez okna gabinetu jej męża widać było pozbawione już liści drzewa, które latem były ozdobą parku. Teraz wyginały się złowieszczo, kołysane wiatrem.
- Sądzisz, że mamy jakieś wyjście? – ton głosu jej męża zawszą ją uspokajał. Tym razem jednak skutek był odwrotny.
- Bagatelizujesz, a grozi ci niebezpieczeństwo!- Przedtem też groziło, tylko nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. Teraz mamy tą przewagę, że jesteśmy przygotowani, na to co nas czeka.
Mimo trzaskającego w kominku ognia w gabinecie Paulina Englisch von Popparich poczuła zimne ciarki na plecach.
- Jak to wiemy? Co mi to daje, że mam świadomość, że ktoś szykuje na ciebie zamach? Lepiej mi się z tym żyje? I w ogóle czy można zaufać temu człowiekowi, który z tobą rozmawiał.
- To oficer wywiadu – senator Karłowski uspokajająco pogładził ją po policzku. – Spotkałem się z nim i omówiliśmy wszystko. Wiem jakie to ryzyko, ale nie mogę teraz zniknąć, bo Abwehra szybko zrozumie, że mamy wtyczkę w ich sieci wywiadowczej. Muszę podjąć ryzyko.
- Wcale nie musisz ryzykować życiem!
- Każdy patriota musi ryzykować życiem, kiedy zajdzie taka potrzeba. W czasie wojny żołnierze też ryzykują. A myślę, że z pomocą naszego przyjaciela, jestem dobrze przygotowany.
- Czy wie chociaż kiedy ma nastąpić zamach?
- Za osiem dni – powiedział w zamyśleniu senator. Mimo że uspokajał żonę, sam miał mnóstwo wątpliwości. Nie wszystko wyglądało tak bezpiecznie, jak przedstawiał to Paulinie.